Ę, Ą po angielsku
Czasami kwestie, które w codziennym życiu wydają się drobiazgami w trakcie załatwiania spraw urzędowych mogą spowodować spory ból głowy. O taki ból głowy mogą przyprawić chociażby „ogonki”, czyli znaki diakrytyczne używane w języku polskim.
Urzędy często podchodzą do sprawy jakby używany przez nie język był jedynym istniejącym i niekoniecznie chcą przyjąć do siebie istnienie różnic chociażby w stosowanych alfabetach. Szczególnie dawało się to we znaki tłumaczom przysięgłym niedługo po akcesji Polski do Unii Europejskiej. Urzędy stanu cywilnego w Wielkiej Brytanii wpisywały imiona a co gorsza nazwiska bez znaków diakrytycznych bo nie miały takich w swoich klawiaturach, a urzędy stanu cywilnego w Polsce nie chciały przyjmować dokumentów „nienależących” do składającego i biedny Pan, na przykład, Sądecki nie mógł zarejestrować w polskim urzędzie syna Pana Sadeckiego.
Należy tu zwrócić uwagę, że tłumacz przysięgły opiera się wyłącznie na dokumencie, który ma przed sobą i nawet jak osobiście zna Pana, na przykład, Sądeckiego i wie że to jemu urodził się syn, to w dokumencie wyjściowym nie może dodać „ogonka”, gdyż jest to tłumaczenie poświadczone za zgodność z oryginałem w którym wyraźnie jest napisane Sadecki.
Na szczęście po kilku latach zmagań brytyjskie urzędy stanu cywilnego zaczęły wpisywać znaki diakrytyczne w rubryki dotyczące imion i nazwisk (choć nazwiska podane przy podpisie pozostały bez nich) i tłumacz przysięgły przestał stawać przed tą komplikacją.
Nadal jednak dokumenty wystawiane w USA są najczęściej pozbawione polskich znaków, a tym samym trudności interpretacyjne dotyczące nazw własnych nadal w tych przypadkach mogą się pojawiać. Zdarzają, się dokumenty zaadresowane do miasta Lodz lub na ulicę Sadowa (a kto wie czy nie miała być Sądowa).
Czy jako tłumacz przysięgły mogę jakoś Państwu pomóc uniknąć tych komplikacji? Jak już wspomniałem, tłumacz przysięgły nie może zmieniać treści tekstu, którego zgodność z oryginałem poświadcza, może natomiast, jak ja to robię na życzenie klienta, dodać adnotację. Adnotacja może mieć na przykład brzmienie: „ze względu na brak znaków diakrytycznych w języku angielskim dokument może dotyczyć również nazwiska (Sądecki)”. Jest to rozwiązanie, które często zaoszczędza klientom na przykład ponownego sprowadzania dokumentu ze Stanów, a też po części przypomina urzędnikom, że dla niektórych polski jest językiem obcym i mogą oni nie mieć pojęcia, że istnieje coś takiego jak ą czy ę.